Z miłości do kawy i gór
Niezbędną dawkę spokoju każdego dnia dostarczają mi dwie rzeczy: góry i kawa. Odkąd pamiętam kawa kojarzy mi się z chwilą relaksu. Towarzyszy ludziom od 600 roku n.e. kiedy w regionie Kaffa położonego w Etiopii odkryto pierwsze owoce kawowca. W moim życiu pojawiła się 9 lat temu.
W 2006 roku wyjechałam z rodzinnego miasta odkrywać to co nieznane. Rozpoczęłam studia i pierwszą w życiu pracę w niewielkiej sieci klimatycznych kawiarni Daily Cafe. Od samego początku czułam i na co dzień obserwowałam u ludzi, że chwila przy filiżance świeżo zaparzonej kawy to właśnie ten „moment STOP”. Moment zatrzymania się w biegu na uczelnię, do pracy, pomiędzy codziennymi obowiązkami, telefonami czy rozmową. Pijąc ten cudowny napar (mój typ to mała czarna – bez cukru i mleka) dajemy sobie chwilę spokoju. Trochę inaczej jest gdy decydujemy się na coffee to go. Mnie picie kawy odpowiada prawie zawsze. I właśnie to od samego początku czułam.
A góry? Góry też czułam mimo, że nie przebywałam w nich często. Od dziecka z zimą i nartami jestem za pan brat. Nigdy w polskich Tatrach. I nawet nie będąc gościem tatrzańskich szlaków w kościach czułam, że to właśnie w Zakopanem znajdę coś co jest mi niezbędne do życia. Spokój, przestrzeń i wolniejszy niż w dużym mieście rytm.
Zaczęło się od mojego wujka ze Starego Bystrego, górala z krwi i kości, którego od dziecka z zaciekawieniem słuchałam. Najbardziej lubiłam opowieści o wyprawach wysokogórskich, o jego małej manufakturze w Bielawie, w której produkowano solidny sprzęt do wspinaczki wysokogórskiej czy w końcu o tym jak poznał Wandę Rutkiewicz… Niezmiennie lubię słuchać o tym jak dbać o ciało, duszę i umysł. Zadziwia mnie to jak zdrowo żyje i ile mądrych rad od Niego słyszę. To mój osobisty autorytet w wielu tematach w tym również w górskich. Potem przeczytałam o siostrach Krzeptowskich. Marta i Marychna prowadzą schronisko w jednej z piękniejszych tatrzańskich dolin – Pięciu Stawów Polskich. Artykuł na ich temat zachęcił mnie do wyjazdu do Zakopanego i wyjścia w góry.
Jeden wyjazd i miłość do polskich Tatr już na zawsze. To właśnie w Pięciu Stawach do Przedniego Stawu Polskiego z rozmachem wrzuciłam kamień życząc sobie szybkiego powrotu w Tatry.
Po roku wróciłam – na stałe.
Mój początek w Zakopanem był ściśle związany z prowadzeniem kawiarni Costa w dawnym Hotelu Gromada. Nie lada wyzwanie!
Mimo nadmiaru pracy znajdowałam czas na góry – na początku w Dolinie Rybiego Potoku (okolice Morskiego Oka) i Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Jest wiele miejsc w Tatrach i na mapie Zakopanego, które z czasem poznałam i polubiłam, ale prawda jest taka, że na początku czasu wystarczało na pracę, kawę i góry.
Zakopane i kawę łączy wysokość. Prawdopodobnie nie wszyscy wiedzą, że Zakopane leży na wysokości około 838 m n.p.m. (centralny punkt Zakopanego to skrzyżowanie ul. Krupówki i Kościuszki), a kawę w zależności od gatunku uprawia się na wysokości od 0-800 m n.p.m. (uprawa Robusty) i od 600-2200 m n.p.m. (uprawa Arabiki).
W ostatnim czasie dużo się zmieniało… A góry i kawa są dalej obecne w moim życiu.
Wierzę w to, że zostaną na zawsze.